BLOG LITERACKI
Katarzyna Arcimowicz
Dolor był spóźniony. Przedłużył mu się wypadek samochodowy w Japonii, bo lekarze nie chcieli podać kobiecie leków przeciwbólowych. W pośpiechu nie rozglądał się zbyt uważnie i zderzył się z którymś z animków i oboje spadli w donice z kwiatami.
-Najmocniej przepraszam, jestem spóźniony i cię nie zau...- zaczął poprawiając swój szal, gdy zorientował się na kogo właśnie wpadł. Amare otrząsnęła się i dopiero po chwili i zaczęła się podnosić, w czym dość niezręcznie pomógł jej sprawca wypadku.
-Nic się nie stało. Ja też byłam nieostrożna- powiedziała lekko się uśmiechając i otrzepując swoją złotą suknię z ziemi. - Ty jesteś Dolor, tak? Ja jestem Amare, chociaż wolę Amo. Co tu robisz? -spytała. Serduszko animka zabiło troszkę szybciej, gdy zrozumiał, że Amare go zna. Przez chwilę wpatrywał się w nią w szoku. Nie był jeszcze gotowy na takie spotkanie.
-T-ty, wiesz… to znaczy ty, ty znasz moje imię – wydukał, nerwowo bawiąc się frędzlem szalika. Amo patrzyła na niego z lekkim uśmiechem.
-Pewnie, że cię znam, często się widujemy tutaj na Ziemi, chociaż ty zawsze szybko znikasz. Właściwie nigdy chyba nie rozmawialiśmy, prawda? - spytała Amare, opierając się o łodygę żonkila.
-Tak, chyba się nie zdarzyło – podrapał się nieręcznie po karku. - Przepraszam, że psuję twoją pracę. Musisz mnie za to nienawidzić - spuścił wzrok.
-Dlaczego miałabym cię nienawidzić? -zdziwiła się marszcząc lekko brwi. – To nie twoja wina. To nasze przeznaczenie. Nie możesz tego zmienić tak jak ja czy inni. Ira, Tristitia i wiele innych też wywołują negatywne emocje, a jednak wszyscy ich lubią. Z tobą jest tak samo, chociaż rzadko jesteś widywany w wiosce – ostatnie zdanie wypowiedziała jakby ze smutkiem.
-Mam dużo pracy. Każda istota na tym świecie odczuwa ból, jeśli nie fizyczny, to psychiczny. Miliony drobnych stworzeń odczuwają ból. Ludzkość jest przepełniona bólem. Po powrocie do Lasu nie mam sił, aby iść się z wami bawić. W dodatku muszę utrzymywać aury przy ludziach non stop. To męczące – wyjaśnił, nie spoglądając na Amo.
-Właściwie mam podobnie. Utrzymywanie aury faktycznie jest uciążliwe, miłość potrafi trwać bez przerwy nawet kilkadziesiąt lat - zastanowiła się. - A nawet kilkaset... Utrzymywałeś kiedyś swoją energię przez ponad sto lat? - spytała z zadziornym uśmiechem. To nieco zawstydziło Dolora. Cierpienie nigdy nie trwało aż tak długo, zazwyczaj wtedy zastępowała go uraza lub żal, nie wspominając już nawet o bólu fizycznym, który był w prosty sposób uśmierzany za pomocą leków lub nawet śmierci. Rozmowę przerwał samochód podjeżdżający pod dom. Po chwili wysiadła z niego kobieta w średnim wieku obładowana torbami zakupów.
-Muszę iść, wybacz mi. – powiedział Dolor, szybko wzbijając się w powietrze i przez otwarte przez kobietę drzwi wleciał do środka. Udał się w stronę schodów i poleciał na górę. Nie zauważył, że Amo leci za nim. Przysiedli na regale i wtedy zorientował się, że nie jest sam. Póki co aura Dolora nie wpływała na chłopców będących w pomieszczeniu. Nie mogli mieć więcej niż szesnaście lat. Leżeli wtuleni w siebie na łóżku i co chwilę posyłali sobie spojrzenia lub szeptali coś na ucho.
-To był ich pierwszy pocałunek. – westchnęła Amare, przyglądając się parze. - Przykro mi, że inaczej zapamiętają ten dzień. – powiedziała, gdy Laetitia właśnie opuszczała mieszkanie.
-Wiem, dlatego będę tu dziś długo. – stwierdził smutno, parząc na zarumienione policzki obu chłopaków. Nie chciał ich krzywdzić, nie zrobili niczego złego.
Cała akcja zaczęła się już chwilę później. Do pokoju weszła matka jednego z chłopców, zastając syna w objęciach innego chłopaka. Wtedy nastało wielkie poruszenie. W pomieszczeniu zaczęło roić się od emocji i krzyków. Dolor zauważył Pudor, która widząc, z kim przysiadł na regale, zrobiła porozumiewawczą minę, oznaczającą: musisz mi o wszystkim opowiedzieć później. Ira pojawiła się zaraz po Zaskoczeniu. Widział też wiele emocji, których nie znał osobiście i których imion nie kojarzył. Obserwował to wszystko razem z Amo, ale nie byli jeszcze potrzebni.
-Nie możesz zabronić mi go kochać! - krzyknął w końcu syn kobiety. Przedtem starał się w miarę możliwości mówić spokojnie. W tej samej chwili Dolor przeleciał przez pokój i usiadł na ramieniu chłopca. Zrobił to tylko kilka sekund przed tym, jak matka chłopaka podniosła rękę i wymierzyła mu policzek. Po odgłosie mocnego plaśnięcia zaległa cisza. Dopiero po tej chwili wszyscy zorientowali się, co tak naprawdę się stało. Z oczu chłopca poleciał potok łez.
–Nienawidzę cię! – wrzasnął, bezwładnie opadając na kolana. Jego ramiona trzęsły się pod wpływem głośnych szlochów. Jego chłopak natychmiast dopadł do niego, zamykając w szczelnym uścisku i jednocześnie patrząc nienawistnie na kobietę.
-Proszę stąd wyjść. – warknął, nie zważając na to, do kogo mówi ani jakim tonem. Matka płaczącego z wypisaną na twarzy skruchą posłuchała nastolatka, wyszła z pokoju i sama rozpłakała się na korytarzu.
Dolor w dalszym ciągu siedział na trzęsącym się ramieniu. Do tej pory skupiony był tylko na chłopcu, jednak teraz dostrzegł, że bardzo blisko niego, na ramieniu, naprzeciwko którego siedział, stała Amare i ze smutnym uśmiechem na niego patrzyła. Przez to, że chłopcy byli w siebie wtuleni, małe stworzenia były również bardzo blisko siebie. Patrzyły sobie w oczy przy akompaniamencie uspokajających słów drugiego chłopaka. Ta chwila trwała wieczność, dopóki oddech nastolatka się nie uspokoił, a ciało przestało trząść. Wtedy odsunęli się od siebie i jego chłopak ułożył dłonie na jego policzkach, ścierając łzy. Czerwony ślad po uderzeniu miał dobrze widoczny zarys dłoni. Wyższy z chłopaków pochylił się i musnął ustami podrażnioną skórę. Ten drobny gest wydobył na ich twarze lekkie uśmiechy. Sam Dolor również się uśmiechnął, gdy zdał sobie sprawę z tego, że dzięki Amo obecność jego samego zdaje się dla chłopców znośna. Radzili sobie z bólem, gniewem i smutkiem przez uczucie, jakie ich łączyło. Spuścił głowę, aby jego towarzyszka nie zauważyła na jego małych policzkach czerwonych wypieków. Chciał częściej pracować z Amare, bo wtedy nie czuł się tak źle sam ze sobą.
***
Na Ziemi nadszedł koniec marca, a wraz z nim nadarzyła się kolejna okazja do zabawy. Pod koniec każdego miesiąca prawie każdy w Lesie zbierał się na ukwieconej polanie na mały festyn trwający całą noc. Przynoszono ciekawsze przedmioty ze świata ludzi lub przysmaki zebrane w Lesie. Kilkoro z animków zrobiło z gałęzi i nici instrumenty i przygrywało wesoło, urozmaicając całą zabawę. Rozmawiano, śmiano się i opowiadano historie w szerokim gronie. Organizowano zabawy i tańce, jednak najbardziej wyczekiwano występu Amare. Zawsze tańczył podczas zachodu słońca, aby wszystko było jeszcze bardziej malownicze. Potem zapalano lampiony i bawiono się dalej. Było tak i tym razem, gdy tylko słońce już chyliło się ku zachodowi, wszyscy usadowili się na liściach i kwiatach, aby mieć dobry widok na tańczącą Miłość. Dolor i Pudor usiedli na kamyku tuż koło kępki chabrów. Dol jak zwykle był trochę schowany za przyjaciółką i dodatkowo opatulił się szalem, aby za bardzo nie rzucać się w oczy. Gdy przez drzewa przedzierały się czerwone promienie słońca, na scenie pojawił się Amo w swoim złocistym płaszczu. Od razu rozbrzmiała spokojna muzyka skrzypków i delikatne dźwięki harfy. Amare powiódł wzrokiem po widowni. Zatrzymał się dopiero na ciemnowłosym animku, siedzącym na kamyku. Wtedy uśmiechnął się szeroko i zaczął poruszać w rytm melodii. Wszyscy westchnęli z zachwytu nad płynnymi ruchami. Amo zamknął oczy i dał ponieść się muzyce. Niesamowicie delikatne ruchy jego drobnego ciała oczarowywały ich tak samo jak zwykle. Amare rozkwitał niczym kwiaty otaczające ich z każdej strony. W połowie występu tancerz nagle zatrzymał się i podszedł powoli do kamienia w pobliżu błękitnych kwiatów. Wyciągnął dłoń w stronę kulącego się stworzonka.
-Zatańczysz ze mną, Dolorze? – spytał z wesołym uśmiechem.
Dol, który schował się bardziej za Pudor, czuł jakby jego serduszko miało zaraz wybuchnąć. Jego przyjaciółka była tak podekscytowana całą sytuacją, że nie potrafiła utrzymać na wodzy swojej aury i tylko bardziej wprawiała Ból w zakłopotanie.
–Do dalszej części układu potrzebuję partnera. Pomyślałem, że mógłbyś mi towarzyszyć – wytłumaczył.
Dolor rozejrzał się niepewnie i zauważył, że wszyscy na niego patrzą. Zsunął ręce z twarzy i oddalił się trochę od przyjaciółki. Niezdarnie ześlizgnął się z kamienia i spojrzał na Amo.
-N-nie umiem tańczyć - zaczął cicho drżącym głosem.
-Nie szkodzi - uśmiechnął się szerzej tancerz i zrobił krok do przodu. - To jak?
Dolor zerknął za siebie na Pudor, która energicznie kiwała głową. Wypuścił drżąco wstrzymywane powietrze i złapał wystawioną w jego kierunku dłoń. Muzyka, która ucichła przedtem na krótką chwilę, znów rozbrzmiała nieco żywsza niż wcześniej. Amare zaprowadził go na parkiet i zaczął powoli się kołysać wraz z Bólem. Ten nadal był trochę zaskoczony i z początku przez swoje niezdarne ruchy podeptał kilka razy partnera, za każdym razem mrucząc przeprosiny.
-Rozluźnij się - wyszeptał mu Amo na ucho i położywszy dłoń na jego talii, zaczął trochę pewniej prowadzić drobnego animka.
Dolor spróbował posłuchać jego wskazówki i wziął kilka głębszych wdechów. Po chwili napięcie z jego ciała ulotniło się i zaczął poruszać się trochę pewniej. Spojrzał w górę, zawieszając wzrok na tęczówkach Amo i dostrzegł w nich wesołe iskierki, które dodały mu jeszcze więcej odwagi. Taniec nabrał tempa, zachwycając widownię. Ruszali się coraz szybciej w niedoskonałej harmonii. Złoty płaszcz wraz z szalem były rozwiewane przez lekkie podmuchy wiatru. Ich palce przez cały czas były splecione, nawet przy obrotach, którymi Amare obdarzał Dolora coraz częściej. Ten wtedy śmiał się wesoło i ufnie dawał się prowadzić. Wokół nich rozpościerał się złoty pył, który połyskiwał w ostatnich promieniach słońca. Miłość i Ból wirowali w najpiękniejszym tańcu, jaki kiedykolwiek tańczono we wszystkich ze wszechświatów. Nic prócz nich nie miało znaczenia. Po chwili dołączyły do nich inne pary. Pierwsi byli Ira i Felix, a za nimi dołączali kolejni mieszkańcy Lasu. Dolor uśmiechał się przez cały ten czas. Nigdy nie czuł się tak szczęśliwy. Muzyka ucichła i naokoło rozbrzmiały brawa i wiwaty. Trochę zdyszany Dol oparł czoło na ramieniu Amare i roześmiał się wesoło. Amo zaraz do niego dołączył.
-T-to było takie…- zaciął się Dolor, szukając odpowiedniego słowa, gdy oboje się uspokoili.
-Niezwykłe - dokończył za niego Amare, patrząc na niego z tak samo żywymi iskierkami w oczach jak przedtem.
Ból kiwnął głową, zgadzając się z nim. Dopiero teraz zauważył, że słońce na dobre schowało się za widnokręgiem i zapalono lampiony. Wokół tańczyło wiele par do powolnej melodii. Amo trochę niepewnie ponownie położył dłonie na talii Dolora i przysunął go bliżej, kiwając się na boki do spokojnych dźwięków skrzypiec. Animek nie zaprotestował, zamiast tego wtulił się w drobne ciało Miłości i pozwolił prowadzić się tak jak poprzednio. W ten sposób przetańczyli razem całą noc, gdy na Ziemi minęły wieki.
Jeśli chcesz podzielić się ze mną opinią na temat opowiadania lub napisać cokolwiek innego: ŚMIAŁO! Jestem bardzo ciekawa waszych przemyśleń. Wiadomości dostaję prywatnie, dlatego nie wstydź się, jeśli upublicznienie twojej notki Cię powstrzymuje przed jej napisaniem. Jeśli tylko masz taką ochotę udostępnię wiadomość pod opowiadaniem (Daj mi znać w wiadomości czy chcesz aby wiadomość była opublikowana na blogu, w innym razie tego nie zrobię)
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.