BLOG LITERACKI

Katarzyna Arcimowicz

19 maja 2021

Długo i szczęśliwie "Hanahaki"

Krótko po tym, jak elegancko ubrana kobieta wyszła z domu, osóbka wymknęła się ze swojego pokoju i chwiejnie weszła do salonu. Tam zastała swoją opiekunkę.

- Hej, księżniczko, jak się masz? – spytała z uśmiechem.

- Boli mnie gardło – powiedziała słabym, drżącym głosem i zakaszlała. Niania kucnęła przed dzieckiem i ze zmartwioną miną przyłożyła jej dłoń do czoła.

- Tylko gardło? – spytała widząc na twarzy Aurory niezdrowe rumieńce.

- Trudno mi się oddycha – wyjaśniła i dostała tak silnego ataku kaszlu, że straciła równowagę i niezgrabnie opadła na podłogę. Kobieta uspokajająco masowała jej plecy. Wtedy stała się rzecz niezwykła. Aurora zaczęła wykaszliwać gałązki, liście i kwiaty.

- Auroro, co zjadłaś? – spytała przestraszona niania. Po chwili dostała kolejnego ataku kaszlu, tym razem wypluwając same kwiaty. Opiekunka złapała za telefon i wystukała numer na pogotowie. Trzymała opadającą z sił Aurorę, gdy ta dalej się krztusiła. Ledwo oddychała. Karetka była w drodze. Dzwoniła również do jej matki, jednak ta nie odbierała. Po piętnastu minutach do mieszkania wpadli ratownicy. Niania pojechała z dzieckiem, przez cały ten czas próbując dodzwonić się do szefowej. W szpitalu od razu się nią zajęto. Matka sześciolatki pojawiła się dopiero po kilku godzinach. Dowiedziała się, że jej córka miała gardło zapchane polnymi kwiatami i omal się przez nie, nie udusiła. Sytuacja była zaskakująca, nie dość, że był środek zimy, to kwiaty znaleziono w drogach oddechowych, a nie przełyku, jak zakładano. Wykluczało to możliwość połknięcia ich przez dziewczynkę.

- Nie rozumiem. W takim razie skąd te kwiaty? – spytała lekarza. Ten westchnął i zaczął tłumaczyć.

- Porozumiałem się z wieloma specjalistami i postawiliśmy wstępną diagnozę. To prawdopodobnie choroba kwiecistych płuc, zwana hanahaki. Dotąd uważano ją za wymysł literacki, jednak pani córka dowodzi, że jest to realny problem. Kwiaty biorą się z powodu nieodwzajemnionej miłości – zawahał się nad dalszym tłumaczeniem, aby wybadać reakcję kobiety. – Proszę mi powiedzieć z kim córka ma kontakt?

- Ze mną, nianią i oczywiście z innymi dziećmi w zerówce, ale chyba nie sądzi pan, że moja sześcioletnia córka cierpi na złamane serce. Proszę nie opowiadać bajek, tylko ją wyleczyć albo was pozwę– oznajmiła, gwałtownie wstając.

- Córka twierdzi, że to działo się wcześniej. Potwierdzimy długoterminowe szkody w jej organizmie i brak leczenia. Proszę się zastanowić, kto kogo będzie pozywał –mówił spokojnie lekarz. Kobieta zadrżała i wyprostowała się.

- W takim razie, czy istnieje lekarstwo na tę rzadką chorobę? – spytała z powagą.

- Jesteśmy bezsilni wobec rozprzestrzeniania się kwiatów. Źródła podają, że jedynym rozwiązaniem jest odwzajemnienie jej uczuć – wyjaśnił wstając.

- Skąd mamy wiedzieć, kto nie odwzajemnia jej dziecięcej miłości – prychnęła.

- Spytajmy ją – powiedział idąc w stronę sali. - Auroro, znalazłem twoją mamę – oznajmił miło, wchodząc do pokoju. Mała uśmiechnęła się na jej widok i wystawiła ręce, oczekując przytulenia. Jej matka usiadła na łóżku i nie rozumiejąc intencji dziecka, złapała ją za dłoń.

- Doktor zada ci kilka pytań. Odpowiedz na nie zgodnie z prawdą –oznajmiła chłodno, jak to miała w zwyczaju. Aurora posłusznie pokiwała głową.

- Wiesz, co to miłość, prawda? – spytał ostrożnie lekarz, na co dziewczynka znowu skinęła. – Czasem kochamy kogoś najbardziej na świecie. Chcemy uszczęśliwiać tę osobę, nawet jeśli ona nie uszczęśliwia nas. Rozumiesz?

- Chyba tak.

- Kochasz kogoś tak mocno?

- Mamusię – odparła, uśmiechając się wesoło.

- A czy mama też cię kocha? - spytał, uciszając wzrokiem kobietę. Dziewczynka popatrzyła na mężczyznę, po czym utkwiła wzrok w matce.

- Mama… -zawahała się. - chciałaby mnie kochać. Nie umie, bo mam twarz złego człowieka -po tych słowach zapadła cisza. Matka wyszła.

Nie wiedziała, na czym zaczepić swój wzrok ani jak uspokoić burzę w głowie. W jej myślach pojawiła się twarz ojca Aurory. Znowu poczuła na ciele niechciany dotyk. Zerknęła w bok dostrzegając doktora.

- Nie miałam pojęcia, że tyle rozumie. Nie wie o swoim ojcu ani o niczym. Odcięłam się od tego, a teraz dowiaduję się, że wszystko na nic! - wyrzucała w stronę lekarza słowa, które, choć nieskładne, wyjaśniały całą sytuację.

- Dzieci wiedzą więcej niż nam się zdaje. Obie potrzebujecie pomocy. Jeśli chce pani walczyć, to najwyższy czas –powiedział stanowczo. Jego rozmówczyni pokiwała głową. Obiecała sobie, że jej córka będzie żyła jak księżniczka, dlatego nazwała ją Aurorą. Królewny zawsze żyją długo i szczęśliwie.

Razem z lekarzem wrócili na oddział, jednak tam zastali ogromny harmider. Dookoła biegały pielęgniarki i wykrzykiwano jakieś naglące polecenia. Doktor natychmiast dołączył do tego bałaganu, starając się zorientować w sytuacji.

- Trzeba usunąć kwiat.

- Dwa miligramy…

- Ładuj!

- Jeszcze…

- Odsunąć się!

- Czas zgonu…- zaczęła pielęgniarka. - Dwudziesta trzecia trzy.

Osierocona matka opadła bezwładnie na kolana. Z jej oczu nie poleciały łzy. Z jej ust nie wydobył się szloch. Z jej duszy nie spadł kamień. Patrzyła pustym wzrokiem na łóżko swojej córki. Dziecka, które utraciła. Przez własny strach, bezczynność i obojętność. Patrzyła… Na bladą twarz i uchylone usta. Jednak jedyne na co była w stanie skupić uwagę, był kwiat wychylający się nieśmiało z warg dziecka. Ubrudzone krwią, chodź nadal białe płatki róży wydawały się jedwabiście miękkie. Z nieskrywaną dumą obnosiły się dokonanym morderstwem.

 

Jeśli chcesz podzielić się ze mną opinią na temat opowiadania lub napisać cokolwiek innego: ŚMIAŁO! Jestem bardzo ciekawa waszych przemyśleń. Wiadomości dostaję prywatnie, dlatego nie wstydź się, jeśli upublicznienie twojej notki Cię powstrzymuje przed jej napisaniem. Jeśli tylko masz taką ochotę udostępnię wiadomość pod opowiadaniem (Daj mi znać w wiadomości czy chcesz aby wiadomość była opublikowana na blogu, w innym razie tego nie zrobię)

Napisz mi wiadomość!

Imię
Twój e-mail
Wiadomość
Wyślij
Wyślij
Twoja wiadomość została wysłana - Bardzo dziękuję <3
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!

Czytaj następne opowiadanie

Czytaj następne opowiadanie

26 grudnia 2024
Było prawie cicho. W tle można było słyszeć tylko kilka urywanych rozmów i przewijanych piosenek. Wyczuć można było dym. Ten papierosowy jak i ten z rur wydechowych i kominów. Było
15 września 2024
Nitka zwisała spokojnie z szyi. Biała, chociaż całkiem niebiała. Na jej obu nieskończonych końcach zawieszony kamyk - niby biały, ale nie biały i nie pełny, bo ukruszony. Wydawała się być
02 maja 2024
Próżnia jest zabójcza. Jest w niej tak cicho i zimno. Prawie tak cicho jak w tym samochodzie, który stoi na parkingu. W środku siedzi dziewczyna. Siedzi sama.Jej ręce opadają swobodnie
01 czerwca 2023
Spacerując po lesie starsza kobieta miała mętlik w głowie. Ubrana w czarną sukienkę aż do kolana rozmyślała nad wydarzeniami z całego dnia. Pochowała tego dnia miłość swojego życia. Było jej

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.